Miejscem, w którym narodziły się zimowe konkurencje klasyczne, w tym także skoki, jest Norwegia. Tam właśnie pojawili się narciarze, wykorzystujący "dwie deski" nie tylko do biegania, ale i skakania. Jednym z nich był słynny Sondre Norheim z Telemarku. Pierwszy klub narciarski, Trysil Shooting and Skiing Club, założono na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku. W tym samym czasie zorganizowano pierwsze zawody narciarskie "Holmenkollen Nordic", które z czasem zyskały miano Igrzysk Nordyckich. Pierwsza większa skocznia została zbudowana w Holmenkollen, gdzie 31 stycznia 1892 r. rozegrano pierwszy konkurs skoków, podczas którego najdalej skoczył Arne Ustvedt (21,5 metra). Szybko popularność poza Norwegią skoki zyskały także w Finlandii i Szwecji, a poza Skandynawią znalazły uznanie w Austrii, Szwajcarii i pozostałych krajach alpejskich.
Początki skoków w Polsce to rok 1908, kiedy to przeprowadzono konkurs skoków w Sławsku (wygrał zawodnik "Czarnych" Lwów Leszek Pawłowski). Pierwsza z prawdziwego zdarzenia skocznia powstała we Lwowie w 1910 roku. Natomiast pierwsza duża skocznia (jak na owe czasy) pojawiła się w Dolinie Jaworzynki, oficjalnie otwarta w dniu 8 marca 1921 r. Przez wiele kolejnych lat cieszyła się ona wielkim zainteresowaniem. Trenowali na niej m.in. Aleksander Rozmus, Bronisław Czech i Stanisław Marusarz. W 1925 roku zrealizowano pomysł budowy wielkiej, nowoczesnej skoczni na Krokwi w Zakopanem, dzięki staraniom działacza sportowego i architekta w jednej osobie ? Karola Stryjeńskiego. Uroczystość otwarcia miała miejsce 22 marca, a pierwsze zawody wygrał Stanisław Gąsienica-Sieczka skokiem na 36 m, co było nowym rekordem Polski. Na Wielkiej Krokwi można było osiągać dużo większe odległości od tych w Jaworzynce, a urok i piękno naturalnej skoczni, położonej na lesistych stokach, robi wrażenie do dzisiaj.
W lutym 1924 r. odbyły się I Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Chamonix. Najlepsi, jakże by inaczej, w konkursie skoków byli Norwegowie (zajmując całe podium), a złotym medalistą został Jacob Tullin Thams, który skoczył dwa razy 49 metrów. Wykorzystał on nowy styl, silnie pochylając się do przodu, i jak wszyscy Norwegowie, pięknie lądując.
Pierwsze polskie sukcesy pojawiły się w 1936 roku na IV Igrzyskach w Garmisch-Partenkirchen. Stanisław Marusarz skoczył wtedy 73 i 75,5 metra i zajął 5 miejsce. W tym samym roku powstała największa (mamucia) skocznia w Planicy, na której 15 marca została złamana magiczna bariera 100 metrów. Dokonał tego Austriak Josef Bradl, który tego dnia skoczył 101 metrów.
Przez lata zmieniała się technika skoku. Na początku zawodnicy skakali "na stojąco", wymachując rękami. W latach dwudziestych zaczęli przyjmować bardziej aerodynamiczną sylwetkę, pochylając się do przodu. Po wojnie, w latach pięćdziesiątych, trzymali ręce wyciągnięte przed siebie (taką techniką skakał m.in. mistrz olimpijski z 1960 roku - Helmut Recknagel), by po jakimś czasie układać je wzdłuż tułowia, co jest normą do dzisiaj. Ostatnią wielką rewolucją była zmiana ustawienia nart. Zapoczątkował ją w 1985 roku Szwed Jan Boklöv, który jako pierwszy odnosił sukcesy międzynarodowe skacząc stylem "V" (narty podczas lotu nie są ustawione równolegle do siebie, tylko tworzą kształt litery V). Początkowo Szwed był szykanowany przez sędziów otrzymując niższe noty za styl wykonywanego skoku. Pomimo uzyskiwanych znacznie dłuższych odległości od rywali przegrywał właśnie poprzez ocenę stylu przez sędziów. Podczas igrzysk olimpijskich w Albertville w 1992 roku oba style uznano za dozwolone. Zmiana ta uczyniła skoki bezpieczniejszymi dla samych zawodników (zmniejszona prędkość przy lądowaniu), a przy tym dłuższymi. Stylem V posługiwał się już wcześniej Polak ze Szklarskiej Poręby Mirosław Graf, jednak bez większych sukcesów. Do dzisiaj odczuwa niedosyt, że to Boklöv a nie on jest uznawany za prekursora nowej techniki.
Źródło: